Jedną z głównych atrakcji Luksoru jest kompleks świątyń w Karnaku i z reguły właśnie stąd rozpoczyna się spotkanie z historią. Odległość ponad 300 km z Hurghady do Luksoru pokonujemy oczywiście w konwoju. Rezydent powinien Wam zapewnić budzenie około godz. 5.00 i suchy prowiant, który odbierzecie w barze hotelowym. Po drodze, około godz. 8.00 zatrzymujemy się na parkingu na posiłek, gdzie z pewnością spotkacie gromadkę egipskich dzieci w tradycyjnych strojach, z małymi wielbłądami, kózkami i innymi zwierzętami. Dzieciaki są bardzo fajne i sama żałuję, że nie zdążyłam zrobić kilku wspólnych zdjęć. Oczywiście za wynagrodzenie, dla którego pojawiają się wśród turystów. W ten sposób pracują i pomagają rodzicom. Będą tu również późnym wieczorem w czasie Waszego powrotu. Dzieci na parkingu są bardzo sympatyczne i nie żebrzą w odróżnieniu od ich rówieśników w Luksorze. Warto to uszanować.

Posileni i zrelaksowani być może zainteresujecie się pustynnym krajobrazem, bo droga do Luksoru prowadzi przez malownicze góry, na których trudno by szukać nawet skrawka zieleni. Pojawi się ona dopiero z początkiem kanału nawadniającego niedaleko celu podróży. To właśnie z tych okolic ściągają mężczyźni w poszukiwaniu pracy w naszych hotelach w Hurghadzie. W Luksorze, a faktycznie przy świątyni w Karnaku, przywita Was tłum zwiedzających. Nie może być inaczej, gdy niemal jednocześnie zatrzymuje się tu kilkadziesiąt autokarów. Miejmy jednak świadomość, że jesteśmy w stolicy i centrum religijnym starożytnego Egiptu. Trudno więc o zrobienie zdjęcia, jakie spotkamy w folderach reklamowych, na chwilę zadumy i prywatności w pomieszczeniach, które dostępne były wyłącznie dla faraona, jego rodziny i najwyższych kapłanów.

Budowle robią jednak niesamowite wrażenie, a ich rozmiary świadczą o potędze władców i budowniczych tamtych czasów. Dumą Karnaku jest wielka sala hypostylowa i las gigantycznych kolumn wzniesionych na powierzchni ponad 6 tys. metrów kwadratowych. Prawdopodobnie na początku była to aleja procesyjna wyznaczona 12 kolumnami, z których każda miała 23 m wysokości i 15 m obwodu.

Seti I i Ramzes II dodali 122 mniejsze kolumny oraz dach i mury. Wszystkie kolumny wzniesiono dopasowując ich kolejne poziomy bez użycia zaprawy. Niektóre są jeszcze dziś pomalowane tak jak to zrobiono w starożytności.
Po około 30 minutach tłum rozproszy się i wtedy będzie szansa na zrobienie bardziej kameralnych zdjęć. Przewodnik nie zostawi Wam jednak wiele czasu.

Podczas zwiedzania z całą pewnością rzuci się w oczy wielki, ostro zakończony obelisk. Ma on ponad 27 m wysokości, a jego wagę ocenia się na 320 ton. To jeden z dwóch obelisków, jakie w 16-tym roku swojego panowania zleciła wykonać w kamieniołomach Asuanu królowa Hatszepsud.

Po jej śmierci Thotmes III, nienawidzący królowej, zemścił się niszcząc wszystkie jej kartusze i osłaniając zabudową dolne części obelisków by uczynić je niewidocznymi. Na ironię dzięki temu właśnie przetrwały do naszych czasów. Niestety drugi z obelisków zawalił się.

Dziś mamy do czynienia z ruinami chociaż ich potęga jest wręcz przytłaczająca. Spróbujmy wyobrazić sobie jak wyglądała świątynia Amona w czasach gdy Ramzes II kazał wyryć na ścianie takie słowa: „Zbudowałem ją, wyłożyłem piaskowcem, przynosząc wielkie drzwi ze złota i napełniłem jej skarbce darami, które przyniosły moje ręce”.

Kolejnym etapem naszej wędrówki po świecie faraonów będzie miejsce ich spoczynku które skrywa ciągle wiele tajemnic.