Po kilkunastu dniach włóczęgi przyszedł czas na odpoczynek i chwilę wytchnienia pod tureckim słońcem. Z bardzo bogatej oferty wybraliśmy Side – małą miejscowość między Antalyą i Alanyą. Zdecydowało położenie miejscowości, jej specyficzny klimat, a także intrygująca historia. Tu również znaleźliśmy jeden z najciekawszych hoteli w tej części tureckiego wybrzeża. O nim opowiem na innej stronie.

Side to niewielka miejscowość licząca około 20 tys. mieszkańców, co nie przeszkadza mu być jednym z ważniejszych kurortów na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Początki osady sięgają VII w. p.n.e. gdy pojawili się tu pierwsi greccy osadnicy. Potomkowie greckich kolonistów przejęli jednak miejscowe zwyczaje, a nawet język, który do dnia dzisiejszego nie został odczytany. Wiadomo jednak, że nazwa miejscowości oznaczała w tym dialekcie owoc granatu.

W roku 333 p.n.e. Side zajął Aleksander Wielki. Po jego śmierci miasto dostało się we władanie Ptolemeusza I Sotera, który ogłosił się królem Egiptu. W II w. p.n.e. weszli tu Seleucydzi, ale już w 190 r. p.n.e. król Antioch został pokonany przez flotę z Rodos wspieraną przez Rzym i Królestwo Pergamonu. To właśnie Pergamonowi na mocy traktatu z Amapei przypadła kontrola tego obszaru. Side zachowało jednak niezależność i do roku 67 p.n.e. jako wolne miasto biło własne monety z podobizną Nike.

I wiek p.n.e. był także okresem nasilonej aktywności piratów, a Side obok Alanyi stało się jedną z ich głównych baz. Wojna wytoczona piratom przez Rzym, zakończyła się wielką bitwą morską właśnie tutaj w roku 67 p.n.e. i odtąd kontrolę nad Side przejął Rzym. W roku 25 p.n.e. po reformie administracyjnej cesarza Oktawiana Augusta, Side znalazło się w granicach rzymskiej prowincji Galacji. Od tej pory bogaciło się nie tylko na handlu niewolnikami jak za czasów pirackich, ale także na sprzedaży oliwy z oliwek.

Mniej więcej do III wieku miasto przeżywało okres rozkwitu, a liczba ludności sięgała 60 tys. Powstawało wiele nowych budowli, urządzano tu igrzyska i walki gladiatorów. To właśnie z tego okresu pochodzi większość antycznych ruin, które dziś możemy oglądać.
Miasto było w tym czasie zaopatrywane w wodę z rzeki wypływającej ze zboczy gór Taurus (dziś nazywa się Manavgat Çayı) którą następnie prowadzono akweduktem na odcinku około 40 km. Woda była dalej rozprowadzana do łaźni, fontann miejskich i cystern. Do celów spożywczych mieszkańcy czerpali ją z fontann miejskich zwanych nimfeum.

Powolny upadek miasta rozpoczął się w IV wieku, ale dopiero okres najazdów arabskich doprowadził Side do ruiny. Reszty dopełniła przyroda i seria silnych trzęsień ziemi. W X wieku miasto niemal zupełnie się wyludniło, a postali mieszkańcy przenieśli się do Antalyi. W odróżnieniu od innych miast, które przeżywały podobne zakręty historii, Side aż do schyłku XIX wieku pozostało niezamieszkane. Pierwszymi osadnikami stali się tureccy uchodźcy z Krety. Dziś Side jest kurortem, ale zachowało też urok dawnej wioski. Kafejki i restauracje wzdłuż wybrzeża są często wciśnięte między antyczne ruiny co dodaje im szczególnego uroku.

Samo centrum, od antycznego teatru aż do portu i okolic świątyni Apollina, jest zamknięte dla ruchu, a główna ulica Liman Cadddesi prowadząca do portu to praktycznie ciąg sklepów wabiących turystów. Większość rozległego terenu antycznego Side można oglądać za darmo, spacerując bez skrępowania między ruinami. Do najważniejszego zabytku jakim jest rzymski teatr można wejść za opłatą jednak cena 10 EU wydaje mi się zdecydowanie wygórowaną. Zwłaszcza, jeśli przyjedziemy tu na popołudniowy spacer i słońce będzie przeciwnikiem udanych zdjęć wewnątrz obiektu. Teatr wybudowany około 167 r. n.e. za panowania Marka Aureliusza mógł pomieścić do 15 tys. widzów. Obok teatru znajduje się monumentalna brama, która niegdyś prowadziła do centrum miasta. Dzisiaj ma 13,4 m ale w czasach świetności miasta była podobno o wiele wyższa. Znalezione tu artefakty wskazują, że nad bramą znajdował się posąg przedstawiający prawdopodobnie kwadrygę czyli wóz dwukołowy, zaprzężony w cztery konie. Na lewo od bramy możemy zobaczyć fragmenty ozdobnego budynku zwanego Monumentem Wespazjana. Nazwa pochodzi od zachowanej inskrypcji. Ozdobne nisze (edykuły) służyły do umieszczania w nich posągów. W centralnej stał właśnie posąg Wespazjana, a w bocznych postaci kobiece. Mijając teatr warto skierować się w lewo ku kolejnym ruinom i dojść do klifu poniżej którego rozciąga się plaża miejska. Stąd w prawo dojdziemy do kolejnej atrakcji czyli świątyni Apollina – boga piękna, światła i patrona sztuki.

Pierwotnie świątynia otoczona była kolumnadą w stylu korynckim. Na jej dłuższych bokach znajdowało się po 11 kolumn, a wzdłuż krótszych po 6. To co, możemy dziś zobaczyć jest wynikiem prac konserwatorskich, w trakcie których kilka kolumn wraz z ozdobnym fryzem zostało podniesionych. Wejście poza ogrodzony teren, na którym znajdują się jeszcze ruiny świątyni Ateny i chrześcijańskiej bazyliki jest płatny. Praktycznie jesteśmy już w porcie skąd można popłynąć w krotki rejs lub skręcić w główną ulicę handlową.
Decydując się na wypoczynek w Side lub okolicy trzeba tu przyjechać po prostu z ciekawości. Z mojego hotelu Pegasos było dość daleko, ale częstotliwość kursowania lokalnych autobusów pozwala tu przyjechać bez niepotrzebnej straty czasu. Podobno cena biletu u kierowcy wynosi 5 LT od osoby, ale naprawdę płaciliśmy o połowę mniej i kierowca sam zwrócił nam resztę. W ten sposób wycieczka do Side kosztowała niespełna 20 PLN.