Amasya pojawiła się na kartach historii około IV w. p.n.e. jako Amaseia. Jej prawdziwy rozkwit rozpoczął się z początkiem III w. p.n.e. gdy za panowania króla Mitrydatesa II stała się stolicą królestwa Pontu. Wspominałam o tym mówiąc o podziale Kapadocji za czasów perskich. W 120 r. p.n.e. król Mitrydates VI Eupator przeniósł stolicę państwa do Synopy. Prowadząc wojny z Rzymem poniósł klęskę w bitwie z Gnejuszem Pompejuszem, który zniszczył Amaseię, a ziemie jego królestwa stały się kolejną rzymską prowincją. Nie pogodził się z tym syn Mitrydatesa Farnaces, zamordował ojca i wystąpił przeciw Rzymowi.

Zmuszony do działania Juliusz Cezar w roku 47 p.n.e. pokonał go pod Zelą i w ten sposób królestwo Pontu na zawsze przestało istnieć. To właśnie z tym wydarzeniem wiążą się pamiętne słowa Juliusza Cezara „Veni, Vidi, Vici”, którymi oznajmił swoim przyjaciołom o swoim zwycięstwie. Po Rzymianach, do czasu słynnej bitwy pod Mazikertem w roku 1071, miastem władali Bizantyjczycy. Po nich przyszli Seldżucy i to oni zmienili nazwę miasta na Amasya, czyniąc je stolicą swego emiratu.

To jednak nie koniec burzliwej historii. Amasya przechodziła kolejno w ręce Seldżuków, Mongołów i tureckich Erytnidów aż do roku 1391, gdy na scenie pojawił się osmański sułtan Bajezyd I. Wydarzenia te nie hamowały jednak rozwoju miasta, które za Seldżuków, Mongołów i Osmanów było ważnym ośrodkiem handlu, nauki i kultury.  Teraz stało się też ważnym ośrodkiem militarnym skąd Turcy wyruszali w głąb Persji.

Wielu książąt zanim zostało sułtanami sprawowało tu rządy i uczyło się sztuki wojennej m. inn. wspomniany już Mehmed I, Mehmed II czy Bajezyd II. Amasya odegrała też ważną rolę w historii współczesnej i walce o niepodległość. To właśnie tu powstała pierwsza pisemna deklaracja mówiąca o założeniu Republiki Tureckiej.
Główną atrakcją turystyczną Amasyi pozostają jednak wykute w skałach królewskie grobowce z okresu pontyjskiego. Niestety tylko jeden z nich udało się zidentyfikować na podstawie zachowanej inskrypcji. Należał do króla Farnacesa I (około 185 – 159 r. p.n.e.) Pniemy się pod górę po kamiennych schodach. Część z nich jest bardzo śliska na skutek wytarcia i wilgoci. Mijamy pozostałości murów po Kızlar Sarayı czyli Pałacu Dziewcząt. Fantastyczny widok jest nagrodą za wspinaczkę bo same grobowce niczym specjalnym nie przyciągają

Amasya to nie tylko historia Pontu. Warto wiedzieć, że około 63 r. p.n.e. urodził się tu wielki podróżnik i geograf Strabon, który podsumowując własne wyprawy po Europie, zachodniej Azji i północnej Afryce napisał, składające się z 17 ksiąg, dzieło „Geographica hypomnemata” będące pierwszą encyklopedią geograficzną. Wg jego tezy nazwa miasta mogła pochodzić od imienia królowej amazonek Amasis, które podobno tu zamieszkiwały.

Dzisiejsza Amasya liczy około 90 tys. mieszkańców i jest stolicą prowincji słynącej z uprawy jabłek. Położona miedzy górami ma specyficzny umiarkowany klimat. Jest tu cieplej niż w centralnej Anatolii, a zimy są zwykle deszczowe. Historia miasta przyciąga coraz liczniejsze rzesze turystów, których liczba w latach 2011 – 2012 podwoiła się przekraczając 350 tys.

Chociaż wszyscy przyjeżdżają tu dla skalnych grobowców warto wiedzieć, że górują nad nimi ruiny zamku z okresu świetności królestwa Pontu. Potem rezydowali w nim Rzymianie, Daniszmenidzi, Seldżucy, Mongołowie i Osmanie. Jest tu również kilka starych meczetów ufundowanych m.inn. przez Mehmeda Paszę – nauczyciela syna sułtana Beyazida II z 1486 r. oraz Beyazida Paszę wielkiego wezyra za czasów sułtana Mehmeda I z 1419 r.

Jeśli będziecie tu z wycieczką zadbajcie o zrobienie w mieście podstawowych zakupów. Po całym, męczącym dniu piloci niechętnie dają czas wolny, ale w przypadku Amasyi to konieczność. Poza tym spacer po mieście jest przyjemny i szansa na jeszcze kilka zdjęć przed zachodem. Z hotelu będzie niezwykle trudno ale jego odległość od centrum to jedyny minus. Wspaniale położony, czterogwiazdkowy The Apple Palace oferuje wysoki standard, dobrą kuchnię, a przede wszystkim malownicze widoki. W pokojach sejf, lodówka z mini-barem, TV SAT, klimatyzacja, a nawet żelazko. W łazienkach suszarka do włosów. Być może traficie też na dodatkową atrakcję jaką będzie tureckie wesele, ale bez obaw zdążycie się wyspać nawet, jeśli ukoi Was do snu rytmiczna turecka muzyka.
Kolejny wpis przeniesie nas daleko na północ, nad tureckie wybrzeże Morza Czarnego i odwiedzimy Trabzon.