Z przedmieść Doğubeyazıt rzucamy ostatnie spojrzenie na Ararat i ruszamy do Van. Tu zostaniemy na noc w samym centrum miasta, w czterogwiazdkowym hotelu Menua. Po drodze pokonujemy wzgórze Tendurek, podziwiamy wulkaniczne krajobrazy i zatrzymujemy się w miejscu, gdzie gdzie rzeka Muradiye tworzy malownicze wodospady – Muradiye Şelalesi. Stąd jeszcze około 80 km.
Van to centrum starożytnej Wielkiej Armenii, ale historia tego obszaru sięga co najmniej XVIII w. p.n.e. Już w IX w. p.n.e. na miejscu dzisiejszego Van istniała Tuszpa – stolica królestwa Urartu, a jego twierdza była w owym okresie nie do zdobycia. Od czasu upadku tego państwa w V w. p.n.e. tereny te przechodziły w ręce Asyryjczyków, Rzymian i Persów. W VIII w. rozpoczęło się panowanie ormiańsko-gruzińskiej dynastii Bagratydów. Potem przyszli Seldżucy, Mongołowie z Tamerlanem i w wreszcie w XVI w. Osmanie.
Do XIX w. Ormianie i Turcy żyli tu pokojowo dopóki nie pojawiły się dążenia Ormian do większej autonomii, a nawet utworzenia własnego państwa. Ormian popierali i podburzali Rosjanie by osłabić Turcję od wewnątrz. Gdy w czasie I wojny światowej Ormianie zaczęli przechodzić na stronę Rosji w roku 1915 doszło masakry ormiańskiej ludności. Wykorzystując tę sytuację do Vanu weszły wojska rosyjskie rozpoczynając okres dwuletniej okupacji. Z ich pomocą Ormianie rozpoczęli deportację Turków i Kurdów, a tych którzy nie zdążyli uciec po prostu zamordowano. Liczbę ofiar tych tragicznych wydarzeń szacuje się na kilkaset tysięcy.
W okresie działań wojennych aż do roku 1920 stara zabudowa Van legła w gruzach i do dziś niewiele pozostało. Do najcenniejszych zabytków należą: pozostałości twierdzy Van Kalesi i stary, ormiański kościół Świętego Krzyża z X w. na wyspie Akdamar, który do roku 1894 utrzymał status siedziby patriarchy. Stojąc nad brzegiem jeziora trudno uwierzyć, że znajdujemy się na wysokości 1646 m. Van jest nie tylko największym jeziorem w Turcji, ale też największym sodowym jeziorem na świecie o wskaźniku zasadowości 9,8 pH. To odpowiednik silnego mydła i dlatego nie ma tu plaż, ośrodków turystycznych i kąpielisk.
Miasto słynie też z wyjątkowej rasy kotów van będącej ewenementem na skalę światową. Koty te mają oczy w różnych kolorach, uwielbiają kąpiele i potrafią doskonale pływać. Niestety, żadnego nie spotkałam bo wieczorny spacer po mieście w obliczu spodziewanych rozruchów trzeba było odwołać.