Sri Lanka marzec 2015 – Ogólne wrażenia
Sri Lanka to wyspa niezwykła, która naprawdę potrafi oczarować. Chociaż jest prawie pięć razy mniejsza od Polski zaskakuje bardzo zróżnicowanym klimatem i wspaniałymi krajobrazami – od wybrzeża Oceanu Indyjskiego aż po górskie szlaki na wysokości ponad 2000 m n.p.m. Zachwycą Was z pewnością malownicze, herbaciane pola, dzika przyroda i zabytki związane z burzliwą historią tego kraju. Nazywana Łzą Indii Sri Lanka rożni się jednak wyraźnie od subkontynentu, a przynajmniej tej jego części, którą miałam przyjemność zobaczyć. Przede wszystkim jest bajecznie zielona i czysta. Wielu z Was może nie zgodzić się z tą oceną, ale będą to głównie ci, którzy nie widzieli indyjskich ulic. Dlatego warto odwiedzić te kraje właśnie w takiej kolejności – Indie, a potem Cejlon.

Główną religią Sri Lanki jest Buddyzm, a to oznacza, że możemy i będziemy jeść wszystko. W Indiach Hinduizm zabraniał jeść mięsa wołowego, a sąsiedztwo muzułmanów wykluczało także wieprzowinę. Gdyby nie ostre przyprawy można by powiedzieć, że kuchnia jak w domu. Mieszkańcy wyspy są bardzo życzliwi i pozdrawiają nas szczerym uśmiechem. Dlatego jadąc tam warto zapomnieć o pośpiechu, pozytywnie przyjmować to co zobaczycie, a wszelkie smutki zostawić w domu. Człowiek okazujący zdenerwowanie i podnoszący głos jest dla Lankijczyków czymś niezrozumiałym i odpychającym. Mówi się, że Europejczycy mają pieniądze, ale nie mają czasu. Za to Lankijczycy chociaż nie mają pieniędzy to mają czas. Dlatego wszystko biegnie tu wolniej i warto się do tego dostosować zyskując sympatię spotykanych ludzi.

Piękna wyspa jest krajem wielkich kontrastów. Spotyka się tu drogie samochody ale w większości skrajną biedę. Na Sri Lance nie ma praktycznie warstwy średniej, która napędza gospodarkę i dlatego tak ważne jest dla Cejlonu otwarcie na turystykę i ochrona własnej przedsiębiorczości. Towary indywidualnie sprowadzane z zagranicy obłożone są niezwykle wysokim cłem od 90% na wyroby elektroniczne po 500% na samochody o wyższej pojemności silnika. Dlatego często zobaczycie sklepy i warsztaty gdzie można kupić części i złożyć samochód bo wyjdzie to kilkakrotnie taniej niż jego sprowadzenie.
Największym zaskoczeniem dla mnie było jednak poznanie prawdy o zbiorach herbaty. Na pewno widzieliście na licznych folderach reklamowych piękne, uśmiechnięte dziewczyny, w barwnych strojach i koszem na plecach pośród herbacianych krzewów. Taki obrazek rzeczywiście może przyciągać i właśnie takiego oczekiwałam, a spotkało mnie brutalne sprowadzenie na ziemię.

Zawód zbieraczki to ciężka praca, za którą dostaje się grosze. Dlatego, przynajmniej na plantacjach należących do wielkich fabryk, najchętniej zatrudnia się imigrantki z Indii mieszkające w podmiejskich slumsach, które muszą w ciągu dnia uzbierać co najmniej 25 kg herbacianych listków za co otrzymają równowartość jednego dolara. Nie ma to nic wspólnego z pięknem ani uśmiechem z reklamowego folderu. Spędziłam na Sri Lance 11 dni i pomimo wszystko musiałam opuścić gościnną wyspę z dużym niedosytem. Chętnie zostałabym chociaż o tydzień dłużej, zapominając o trudach podróży i wysiłku, bo jednak nie był to spacer parkową aleją.

Sri Lanka dzisiaj – bezpieczeństwo i potencjalne zagrożenia
Sri Lanka jest krajem bezpiecznym, a od roku 2009 gdy armia ostatecznie rozprawiła się z Tamilskimi Tygrysami nie notowano żadnego incydentu terrorystycznego. Tak było do roku 2019 gdy w Niedzielę Wielkanocną w wyniku kilkunastu islamistycznych zamachów terrorystycznych na kościoły zginęło co najmniej 359 osób, a około 500 zostało rannych. Podobno wszystkie osoby związane z zamachami zostały już zatrzymane lub zabite. Jak wszędzie trzeba jednak zachować ostrożność i zdrowy rozsądek. Dla turysty najbardziej niebezpieczne są drogi, chociaż z porównania statystyk wynika, że w dwa razy łatwiej zginąć w wypadku w Polsce. Drogi na Sri Lance to w większości odpowiednik naszych dróg wojewódzkich. Są wąskie i kręte, a przy dużym natężeniu ruchu przejazd 100 km może zająć nawet kilka godzin. Obowiązuje tu ruch lewostronny i dlatego po zatrzymaniu autokaru nieostrożne wyjście na jezdnię może skończyć się tragicznie. Gdy odruchowo spoglądamy w lewo najbliższy samochód przyjedzie dokładnie z przeciwnej strony.

Na Sri Lance, pomimo wilgotności, wysokich temperatur i bliskości dżungli nie istnieje zagrożenie malarią i dlatego nie dajcie się namówić przed wyjazdem na środki przeciwmalaryczne. Zabierzcie jednak dobre repelenty, bo komary aktywne za dnia mogą być nosicielami dengi. To wirusowa choroba tropikalna, która może prowadzić do groźnej dla życia gorączki krwotocznej, a jej pierwsze objawy przypominają grypę. Niestety nie ma skutecznej szczepionki, a odporność na dany typ wirusa można osiągnąć tylko po zakażeniu. Niestety najpierw trzeba go pokonać. Największe prawdopodobieństwo ukąszenia występuje w dużych skupiskach ludzkich i pobliżu płytkich zbiorników wodnych. Pierwsze objawy mogą pojawić się nawet po kilkunastu dniach, a więc już po naszym powrocie do domu. Nie wolno ich lekceważyć i powiedzieć lekarzowi o swoich podejrzeniach. Na miejscu, za 900 LKR, kupcie skuteczny repelent o nazwie Citronella.

Jak wskazują statystyki, drugą po wypadkach drogowych przyczyną śmierci turysty są utonięcia w oceanie. To coś zupełnie innego niż Morze Czerwone, a nawet wzburzony Bałtyk. Głównym zagrożeniem jest nierówne dno, ale także wysoka fala i bardzo silne prądy. Gdy stoimy w wodzie po pas już kilkanaście metrów dalej może nie być gruntu. Wierzcie mi, ustać w miejscu się nie da nawet przy fali niewiele większej od metra. Krańcowym przypadkiem wielkiego zagrożenia może być tsunami, którego Sri Lanka tragicznie doświadczyła 26 grudnia 2004 roku. Do dziś stoją tu opuszczone ruiny domów i liczne pomniki przypominające to wydarzenie. Ruchy płyt tektonicznych są zjawiskiem normalnym i powtarzalnym. Być może siła kolejnego tsunami nie będzie tak wielka ale kiedyś przyjdzie na pewno. Na szczęście Sri Lanka dysponuje dziś sprawnym systemem wczesnego ostrzegania, ale warto pamiętać, że jesteśmy na wyspie i w dużej części, na wybrzeżu oceanu.

Wyjątkową ostrożność należy zachować w kontakcie z dzikimi zwierzętami. Przewodnicy zadbają o Wasze bezpieczeństwo na terenie parków, ale przed wrednymi małpami może Was ochronić tylko własny rozsądek. Nie radzę ich karmić i jeść w ich pobliżu, nosić szeleszczących siatek bo niechybnie  staną się ich łupem. W pokojach hotelowych należy zamykać okna i drzwi balkonowe, a na spacerach chronić sprzęt fotograficzny. Poważnym zagrożeniem jest słońce. Oczywiście chcemy wrócić z opalenizną, ale trzeba to zrobić rozsądnie. Pamiętajcie, że jesteśmy zaledwie kilka stopni od równika i słońce operuje tu znacznie ostrzej niż na egipskich plażach. Nie dajcie się zwieść zamgleniu czy lekkiemu zachmurzeniu. W 13-stopniowej skali promieniowania UV Sri Lanka ma właśnie 13-tkę.

Przepisy wizowe
Wjazd na Sri Lankę wiąże się z koniecznością posiadania wizy turystycznej, którą można pozyskać na cztery sposoby: za pośrednictwem biura podróży, korzystając z usług innych pośredników (np. www.aina.pl), samodzielnie za pośrednictwem internetowej aplikacji Departamentu Imigracji Sri Lanki ETA (Electronic Travel Authorization) pod adresem http://www.eta.gov.lk/slvisa/ lub w drodze wniesienia opłaty na lotnisku po przybyciu na Sri Lankę. Zdecydowanie polecam rozwiązanie trzecie i skorzystanie z aplikacji ETA. Jest łatwiejsze i tańsze. Za wizę zapłacicie 30$ (na lotnisku 35$, a u pośredników od 157 do 170 PLN). Mając wizę w kieszeni unikniecie czasochłonnej kolejki przy stanowisku opłat wizowych na lotnisku i od razu przejdziecie do stanowiska odprawy wizowej gdzie uzyskacie pieczątkę w paszporcie. Krajowi pośrednicy wymagają ponadto fotokopii paszportu, a nawet dowodu osobistego co w przypadku aplikacji ETA jest zbyteczne. Minusem aplikacji jest brak obsługi w języku polskim, ale nawet osoby nie znające innego poradzą sobie z pomocą najprostszego translatora. Potrzebne będą tylko: aktywny adres e-mail, dane z paszportu i karta kredytowa, bo po złożeniu wniosku od razu zostaniecie przeniesieni do aplikacji realizującej płatności. Przyjęcie kompletnego i opłaconego wniosku będzie potwierdzone mailem z zapewnieniem jego rozpatrzenia w ciągu 24 godzin. Kolejny mail będzie zawierać wizę, którą należy wydrukować i koniecznie zabrać z dokumentami podróży. Wniosku nie należy składać zbyt wcześnie bo wizę trzeba wykorzystać przed upływem 6 miesięcy. W przypadku wyjazdu rodzinnego każda osoba składa wniosek oddzielnie.

Co zabrać na drogę
Zaczynając od potencjalnych zagrożeń przygotujcie dobre kremy do opalania z wysokim filtrem, zależnie od karnacji i wrażliwości skóry (dla jasnej karnacji na początek 30 lub 50). Przynajmniej na jeden dzień skuteczny repelent np. Mugga, bo przeciw miejscowym komarom nasz Off się nie sprawdzi. Już na miejscu możecie się zaopatrzyć w naturalny specyfik o nazwie Citronella. Biorąc pod uwagę program wyprawy bądźcie przygotowani na to, że garderobę trzeba będzie zmienić „w biegu” co najmniej dwa razy dziennie. To nie tylko kwestia wilgotności i temperatur, ale także miejsc które kolejno odwiedzicie. Na teren świątyń nie wpuszczą Was z odkrytymi kolanami i ramionami, a z kolei w takim zakrytym stroju nie warto się męczyć przez resztę dnia. Kilka punktów programu z pewnością wyciśnie z Was sporo potu i w takim stanie możecie się przeziębić w klimatyzowanym autokarze. Odpowiednie zestawy proponuję przygotować już w domu. Oszczędzicie sporo czasu i unikniecie przeszukiwania bagażu. Na pranie raczej nie liczcie, bo w hotelowej łazience z pewnością nic nie wyschnie na kolejny dzień.

W Waszym zestawie przyda się jedna cieplejsza kurtka lub bluza na Płaskowyż Hortona. Będziecie na wysokości blisko 2000 m n.p.m. zaczynając wyprawę jeszcze przed wschodem słońca. Tam również może się przydać peleryna od deszczu, a w niektórych rejonach mała składana parasolka. Przynajmniej dwa punkty programu będą wymagały dobrych, zakrytych butów mających niezłą przyczepność (Sigiriya, Horton Plains). Przyda się lekki plecak, w którym będzie można zabrać wodę, repelenty, krem do opalania, mały ręcznik, a nawet coś do przebrania. Wiele osób poleca zabranie latarki bo ulice po zmroku są nieoświetlone. Zgoda, ale tylko przy wyjazdach indywidualnych. Miejsca, w których nocujemy na trasie są tak położone, że raczej nie ma gdzie wyjść. Z kolei jeśli na czas wypoczynku wybierzecie hotel oddalony od miasta, nie polecam samotnych spacerów po zmroku. W przypadku przerwy w dostawie prądu w niektórych hotelach można znaleźć świeczkę i zapałki.
Biorąc pod uwagę klasę hoteli przyda się własna suszarka do włosów, bo nie zawsze znajdziecie ją w łazience. Nie zaszkodzi małe turystyczne żelazko, a przede wszystkim adapter umożliwiający podłączenie naszego sprzętu do miejscowych gniazdek. Na Sri Lance mamy napięcie 220V, ale gniazda typu brytyjskiego. Dla wygody zabierzcie też listwę zasilającą z kilkumetrowym kablem. Jeżeli chcecie mieć łączność ze światem to mały laptop lub tablet na pewno się sprawdzi, bo na Sri Lance jest wyjątkowo dobra dostępność Internetu, a łącza Wi-Fi są z reguły nieodpłatne. Dla mnie najlepszą pamiątką są zdjęcia, a więc sprzęt fotograficzny jak zawsze w komplecie ze wszystkimi niezbędnymi ładowarkami i zestawem czyszczącym. Najlepiej w warunkach Sri Lanki sprawdzi się obiektyw typu zoom, bo nie zawsze jest czas na wymianę obiektywu. Ze względu na klimat przyda się dobra torba chroniąca przed deszczem lub solidny pokrowiec.
Zdecydowanie polecam przemyślane skompletowanie podręcznej apteczki w razie drobnych urazów, problemów żołądkowych, a nawet przeziębienia spowodowanego wynikiem przegrzania i przebywania w klimatyzowanych pomieszczeniach. Lepiej mieć i nie korzystać. Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytania w rodzaju: karta czy gotówka, ile „kasy” zabrać ze sobą?  Osobiście nie jestem zwolenniczką korzystania z bankomatów, bo zwykle wiąże się to z prowizją. Wolę gotówkę, a kartę kredytową zabieram w razie ekstra wydatków, bo zawsze może trafić się coś wyjątkowego. Jeśli mowa o gotówce to zdecydowanie lepszym będzie dolar niż euro. Chociaż z wymianą obu nie ma najmniejszych problemów to w indywidualnych kontaktach ten pierwszy jest wyraźnie preferowany. Na podstawowe wydatki i zakupy wystarczy wymiana rzędu 150$ na osobę. Trzeba jednak przewidzieć jakąś rezerwę np. w razie konieczności skorzystania z pomocy lekarskiej i to niezależnie od ubezpieczenia.