Decydując się na wyjazd pobytowy warto dobrze zlokalizować swoją bazę kierując się przede wszystkim oczekiwanym standardem, kosztem i położeniem campingu względem innych atrakcyjnych miejscowości. Dla mnie istotnym elementem były także spokój, bezpieczeństwo i stabilność warunków pogodowych. Pomimo, że wyjeżdżałam po raz pierwszy mój wybór absolutnie nie był przypadkowy, a jak się miało wkrótce okazać trafiłam idealnie. Zanim podjęłam decyzję zapoznałam się z ofertami kilkudziesięciu campingów położonych w różnych zakątkach Chorwacji. W wielu przerażała cena, inne odrzuciłam ze względu na negatywne opinie dotyczące bezpieczeństwa lub warunków sanitarnych.
Co zwabiło mnie Pod Maslinę?
To camping spokojny i bezpieczny, idealny dla rodzinnego wypoczynku. Bez obaw można zostawić wszystko w namiotach i cały dzień spędzić na plaży lub zwiedzać okolice. Na samym campingu i w jego pobliżu nie ma dyskotek ani innych miejsc przyciągających podejrzane towarzystwo. Przez okres niemal 3 tygodni nie spotkałam się z żadnym incydentem ani zakłóceniem ciszy nocnej i miło, że przyjeżdżają tu ludzie na poziomie. Daje się zauważyć dbałość gospodarzy o czystość i warunki higieniczne – sanitariaty, prysznice i umywalki zapewniają odpowiedni standard, a pomieszczenia są sprzątane kilka razy w ciągu dnia. Do zmywania naczyń wydzielono odrębne stanowiska na zewnątrz pod zadaszeniem. Nie ma problemów z ciepłą wodą, bo ogrzewana jest bateriami słonecznymi. Przyciąga też przyjazna atmosfera i życzliwość jaką obdarzają swoich gości Božo i Mirko. Nie bez znaczenia jest przystępna cena i możliwość negocjowania upustów. Ja mam już wprawdzie stały rabat, ale dostałam też zapewnienie, że goście serwisu agavk odwiedzający Maslinę będą mogli z niego skorzystać.
Dla tych którzy chcą jechać na pewniaka będzie miał znaczenie łatwy kontakt z gospodarzami za pośrednictwem poczty elektronicznej. Wyjeżdżając, mam zapewnioną rezerwację bez żadnych dodatkowych kosztów i jak zwykle w jednym z najfajniejszych miejsc. Stary gaj oliwny zapewnia tak bardzo poszukiwany cień i jest bezpieczny dla samochodów. Przy tej temperaturze na campingach usytuowanych pod drzewami iglastymi konieczna jest plandeka chroniąca przed kapiącą żywicą. Z Orasaca około 20 kilometrów do najpiękniejszego miasta Chorwacji, a co za tym idzie możliwość zwiedzenia Dubrovnika, okolicznych wysp i łatwość zrobienia tanich zakupów. No i wreszcie stabilność warunków atmosferycznych. W czasie, gdy z północnej Chorwacji ludzie uciekali przed ulewnym deszczem, w okolicach Dubrownika przeżyłam tylko jedną burzę i nigdy nie padało w dzień.
Minusem campingu jest długie i strome zejście na plażę, które dawało się odczuć szczególnie w drodze powrotnej. Pieszo – od 15 do 20 minut ale zdecydowanie nie polecam go dla osób z nadciśnieniem i niewydolnością serca. Tę samą drogę można pokonać samochodem i zjechać na plażę asfaltową ścieżką o nachyleniu 15%. Do godziny 10.00 praktycznie nie ma obaw o brak miejsca na okolicznym parkingu. Niestety w weekendy poruszanie się po tej drodze wymaga sporych umiejętności i mocnych nerwów, a czasem pomocy drugiej osoby.
Do campingu nie można nie trafić. Praktycznie tuż za tablicą miejscowości Orasac i miejscowym punktem informacji turystycznej, po prawej stronie drogi znajduje się tablica wskazująca kierunek wjazdu. Tuż za nią skręcamy w prawo pod budynek recepcji. Kto nie zna chorwackiego może śmiało mówić po polsku chociaż łatwiej dogadać się z Božo po angielsku. Przed podjęciem ostatecznej decyzji gospodarze pokażą Wam kilka miejsc, spośród których będzie można dokonać wyboru oraz oprowadzą po campingu. Wychodząc z niego skręcamy w prawo i wędrujemy w dół na plażę. Uciążliwości podejścia zrekompensują malownicze widoki na morze i okoliczne wyspy. Najbliższą, nieco po lewej, jest Koločep, a dalej Lopud, mała wysepka Ruda i Sipan.
Przed wejściem na plażę znajdziecie parking na około 20 samochodów oraz kawiarenkę. Można tu zjeść, wypić wino i kupić lody po całkiem przystępnych cenach. Obok są pomieszczenia sanitarne. Pierwszą małą plażę zamyka z lewej betonowy pomost wyposażony w drabinki. Wiele osób wybiera właśnie to miejsce ze względu na bliskość kawiarenki, przebieralni i natrysków. Ja jednak od pierwszego dnia zdecydowałam się na bardziej rozległą zatokę znajdującą się za skalnym klifem. Można go pokonać betonową ścieżką wyposażoną w schodki i poręcze. Z najwyższego punktu na klifie widok na zatokę i morze jest wspaniały. Plaża wręcz krzyczy dzikością poszarpanych i malowniczych skał wiszących niemal nad głową. Zejście do morza i dno są kamieniste, ale tylko większe skały mogą mieć ostre i niebezpieczne krawędzie. Przed 10.00 spokojnie można znaleźć miejsce nie tylko na plaży, ale i w załomach skalnych gwarantujących chociaż trochę cienia. Amatorzy gładszych powierzchni mogą rozłożyć się na większych głazach.
Generalnie na plażę trzeba zabrać karimaty i obuwie umożliwiające swobodne zejście do wody. Bliżej południa przydatnym będzie też parasol. Woda jest fantastycznie przezroczysta, a bogactwo fauny zachęca do nurkowania. Niestety piasek, do którego przywykliśmy nad Bałtykiem, pojawia się na dnie dopiero na większych głębokościach. Po południu przychodzi większa fala dostarczając kolejnych atrakcji.
Do centrum Orasaca można dojść w ciągu kilku minut pieszo albo dojechać samochodem. W miasteczku znajdują się dwa sklepy spożywcze, poczta, ośrodek zdrowia, kręgielnia i szkoła z ogrodem botanicznym. W sklepie czynnym do godziny 20.00 można kupić chleb, artykuły spożywcze, napoje, alkohol, owoce i warzywa. Orasac to małe miasteczko niepodobne do typowych miejscowości wypoczynkowych. Żyje własnym życiem. Nie ma tu butików, sklepików i straganów. Po drodze możemy zerwać dziko rosnące figi, których nie zjemy w Polsce na surowo, albo spróbować prawdziwych migdałów prosto z drzewa.
Ze wzgórz Orasaca rozpościera się wspaniały widok i przy dobrej pogodzie możemy sięgnąć wzrokiem nawet do Dubrownika. W czasie wojny 1991-95 w rozległej zatoce nieco dalej w kierunku Dubrovnika zniszczono hotel Dubrovački Vrtovi Sunca. Dziś stoi tam nowoczesny kompleks, który zachował w części historyczną nazwę Radisson Blu Resort & Spa Dubrovački Vrtovi Sunca. O ile sam Orasac nie ma prawie żadnych atrakcji turystycznych to jednak doczekał się anegdoty, która ciągle jest aktualna: Zagubiony turysta pyta: jak dojechać do Orasaca? Odpowiedź: Jedź śmiało na Dubrownik. Jak cię zatrzyma policja za przekroczenie szybkości to znaczy, że jesteś w Orasacu.