Z Veracruz do Santiago Tuxtla
Z portu Veracruz kierujemy się drogą federalną nr 180 na południe i nieco w głąb kraju, gdzie u podnóża Sierra de los Tuxtlas leży gmina Santiago Tuxtla ze stolicą o tej samem nazwie. Zostajemy w gorącym i wilgotnym klimacie, gdzie ukształtowanie terenu i roślinność sprzyjają częstym opadom deszczu. Jak czytałam przed wyjazdem pada tu prawie przez cały rok, ale mam nadzieję, że słynny wodospad Salto de Eyipantla i lagunę zobaczymy w słońcu. Na wszelki wypadek będą pod ręką peleryny, ale bardziej dla ochrony sprzętu niż nas samych.

Gmina, do której wjeżdżamy liczy prawie 55 tys. mieszkańców i ma wybitnie charakter rolniczy, a miejscowa ludność żyje z upraw i hodowli bydła. Spośród 239 miejscowości w większości to malutkie wioski. Tylko trzy miasta: Santiago Tuxtla, Trez Zapotes i Tlapacoyan liczą od 2 do 15 tys. mieszkańców. 19 kolejnych zamieszkuje więcej niż 500 osób. Uprawia się tu głównie kukurydzę, fasolę, arbuzy i trzcinę cukrową, a z owoców cytrusowych – pomarańcze i mango.

Region należy do najbiedniejszych w stanie Veracruz i jak obliczono, w skali całego roku, blisko 71% pracujących osiąga dochód nie przekraczający dwóch minimalnych pensji. W roku 2008 około 6500 rodzin skorzystało z pomocy państwa szacowanej na 56 mln pesos. O poziomie życia świadczy też fakt, że co czwarty mieszkaniec gminy nie umie pisać i czytać. Jadąc przez wioski nie postrzega się jednak tej biedy, która w innych częściach świata zwykle utożsamia się z brudem i zaniedbaniem.
Ludzie są życzliwi, uśmiechnięci, a każdy nasz postój wykorzystują na próbę nawiązaniu kontaktu i zaoferowania czegoś ze swojego straganu – od świeżych owoców po krewetki prosto z oceanu. Przydrożne kramy i jadłodajnie są w każdej napotkanej miejscowości. Szczególną okazję stwarzają tysiące „śpiących policjantów” gdzie musimy zwalniać do kilku kilometrów na godzinę. Tu można pohandlować w ruchu, z ręki do ręki przez uchylone okno.

Santiago Tuxtla
Gdyby nie oficjalne doniesienia nie myślałabym, że do tych najbiedniejszych należy też stolica regionu Santiago Tuxtla. Wprawdzie nasz czterogwiazdkowy hotel Grand Santiago Plaza to najwyższy budynek w mieście, ale jego otoczenie i centrum miasteczka świadczą o trosce władz i mieszkańców, jakiej niejedna z naszych miejscowości mogłaby tylko pozazdrościć.

Po raz pierwszy od kilku dni wita nas idealnie czyste niebo i wspaniały widok na okoliczne wzgórza Sierra de las Tuxtlas. W dole budzi się ciche i sympatyczne  miasteczko, które wieczorem do późna tętniło życiem. Miejscowi sprzedawcy starali się przyciągnąć dzieci wszystkim co świeci, fruwa i nadaje się do zabawy. Atmosferę dopełniał blask wielkiej kamiennej głowy Olmeków podświetlanej kolorowymi reflektorami. Moje początkowe zdziwienie stopniowo zmieniało się w zazdrość, że ludzie tak potrafią się bawić – bez powodu i przy każdej okazji. I to jest właśnie Meksyk.

Santiago Tuxtla liczy około 15,5 tys. mieszkańców i chociaż należy do tych najbiedniejszych jest czyste i zadbane. Wprawdzie im dalej od Zocalo tym uliczki węższe i ciemniejsze, ale nawet tam znalazłam dwie kafejki internetowe. O godz. 8.00 rano miejscowy radiowęzeł, przez głośniki rozmieszczone na Zocalo, informuje o ważniejszych wydarzeniach, zapowiada atrakcje kulturalne, reklamuje lokalny handel i rzemiosło. Jest pogodynką, zegarynką i szafą grającą. To dla nas coś nowego, co tworzy specyficzny i pełen optymizmu klimat. Fajnie tak zacząć dzień.

Historia miasta jaką znamy rozpoczyna się z przybyciem Hernana Cortesa, ale tak naprawdę sięga kilku tysięcy lat wstecz. Jest związana z kulturą Olmeków datowaną na lata 1500 – 400 r p.n.e. Jego prekursorem była osada Totogatl. Podobno w drodze do Coatzacoalcos przechodził tędy sam Quetzalcoatl. Natomiast na pewno w roku 1466 podbił rejon Tuxtla wódz Azteków Montezuma. W latach 1664 i 1792 miasto przeżywało erupcję wulkanu San Martin.
W 1786 dekretem Karola III zniesiono wicekrólestwa i zastąpiono je odpowiednikami naszych powiatów. W ten sposób prowincja została włączona do Veracruz jako Partido de Tuxtla z siedzibą w Santiago Tuxtla. W 1791 roku powiat obejmował już obszar las Villas de Santiago Tuxtla, San Andrés, Cotaxtla i Agasapan. Nazwa miasteczka zginęła na cztery lata, gdy dekretem z 5 listopada 1932 roku została zastąpiona przez Juan de la Luz Enríquez. W roku 1950 Santiago Tuxtla otrzymało prawa miejskie, a w 1974 jego ranga została podniesiona do tytułu Ciudad Colonial. Gdy w roku 2003 utworzono XXIV okręg w stanie Veracruz miasto zostało siedzibą gminy. Od września 2012 roku rozpoczął swoją działalność Universidad Popular Autónoma de Veracruz tworząc dwa wydziały: nauk społecznych i psychologii.

Muzeum, kilka kawiarni, sklepów i hoteli z pewnością nie zatrzyma tu turystów jednak ze względu na atrakcje jaką może zaoferować okoliczna przyroda jest doskonałym przystankiem i punktem wypadowym. Myślę o lagunie Sontecomapan, jeziorze Catemaco i wodospadzie Eyipantla, które pokażę już na kolejnej stronie. Jeżeli ktoś przyjedzie tu w czerwcu może trafić na dodatkową atrakcję, jaką jest festiwal Los Líceres nawiązujący do tradycji polowań na jaguary przez rdzennych mieszkańców tego regionu.
Legenda mówi, że gdy upolowano jaguara ludzie dla kamuflażu i obrony zakładali na siebie ich skóry. Teraz prawdziwą skórę zastępuje przebranie, ale powinno jak najbardziej ją przypominać. Grupy przebrane w ten sposób chodzą po ulicach, straszą ludzi, chwytają na barki małe dzieci i młode dziewczyny, a potem pędzą z nimi udając porwanie przez groźnego kota.