Jose Antonio Saco
Na koniec wędrówki po starym centrum Santiago de Cuba zaproszę Was na fotograficzny spacer jedną z najbardziej kolorowych ulic – Jose Antonio Saco. Przejdziemy nią tylko kawałeczek, mniej więcej od skrzyżowania z Padre Pico, gdzie mieści się The Bank of Nova Scotia, przez Parque del Ajedres i nieco dalej za Pio Rosario i Parque Serrano. Pośród sklepów i butików, przy dobrej kawie i drinku można tu spędzić nie tylko wolną godzinę, ale z powodzeniem połowę dnia. Spacer może być też niezłą gratką dla miłośników ciekawej architektury, bo w prace renowacyjne włożono niemało artystycznego kunsztu i środków.
Atrakcje Santiago de Cuba nie kończą się z zapadnięciem zmroku, a wręcz przeciwnie – dla smakoszy tradycyjnej muzyki kubańskiej i dobrego rumu dopiero się zaczynają. Szkoda, że nie ma ich w programie, ale można i warto posmakować tych klimatów na własną rękę. Miejscem, które koniecznie trzeba odwiedzić po godz. 22.00 jest słynna kolebka i świątynia muzyki Casa de la Trova przy Calle Heredia, która od ponad 50 lat przyciąga największe nazwiska i najlepsze zespoły. To tu występowali wielokrotnie Eliades Ochoa czy Buena Vista Social Club. Dzięki takim ludziom jak Rosendo Ruiz, Manuel Corona, Sindo Garay czy Alberto Villalón ugruntowały się korzenie kubańskich rytmów czyli „trova”, a dziś możemy posłuchać kubańskiego bolera. Do wizyty w tym niecodziennym lokalu dodaliśmy jeszcze wieczorny przejazd ulicami Santiago kolumną starych krążowników szos. To, że ciągle jeżdżą graniczy z cudem, ale nie pamiętam bym kiedykolwiek znalazła się pod działaniem takiej ilości spalin jak tego wieczoru.
I wreszcie dotarliśmy doCasa de la Trova. Atmosfery w tym miejscu nie da się z niczym porównać, ale to też zasługa poziomu artystycznego wykonawców. O godzinie 22.00 piętro kawiarni szczelnie zapełniło się gośćmi dosłownie z całego świata i nawet tak odległych zakątków jak Australia czy Nowa Zelandia. Jedyną szansą na dotarcie do barku był zewnętrzny taras, na którym też nie brakowało chętnych do przeżycia czegoś niezwykłego. Ja trafiłam do pierwszego stolika przy estradzie i tylko wizja kolejnego dnia wygoniła mnie stąd koło północy. Tego trzeba doświadczyć by zrozumieć siłę, jaką jest w tym kraju i chyba zawsze będzie muzyka. A więc – zajrzyjcie tu koniecznie, nawet kosztem odrobiny zmęczenia po krótszej nocy.