Do Mombasy wybrać się warto i przynajmniej na początek w sposób zorganizowany. Samo miasto, chociaż drugie, co do wielkości po Nairobi, nie robi szczególnego wrażenia. Nie przytłacza wielkością ani nowoczesnością, a strzeliste budynki banków czy zachodnich korporacji tylko potęgują kontrast. Dokucza hałas i ciasnota na ulicach. Są tu jednak miejsca, które trzeba poznać i chociaż trochę zrozumieć problemy codziennego życia. Pierwszy szok to przerażająca dzielnica slumsów na jego przedmieściach ciągnąca się przez kilka kilometrów. Chaty i uliczne kramy sklecone z gałęzi przykrytych porwaną folią, szczątkami desek i falistej blachy. Dziwne, że same stoją, a na stołach da się cokolwiek położyć. Znajdziecie tu wszystko – świeże owoce, podstawowe artykuły gospodarstwa domowego, ubrania buty, tornistry. Droga nie ma tu utwardzonego pobocza ani chodnika. W zagłębieniach ziemi spokojnie parują kałuże ścieków rozcieńczonych deszczową wodą. Maszyna do szycia, pamiętająca czasy kolonialne i ustawiona na betonowych płytach, wskazuje na tętniący życiem jednoosobowy zakład krawiecki, gdzie na poczekaniu dokonuje się prostych przeróbek.
Opodal jakiejś szopy dwa krzesła, czyli zakład fryzjerski, gdzie można ułożyć tradycyjne warkoczyki. Między stertami śmieci, których nikt nie sprząta kłuje w oczy pomalowany fragment rozpadającej się ściany z krzykliwą reklamą Coca-Coli, trochę dalej kusząca oferta bezprzewodowego Internetu za jedyne 2999 szylingów. Tego wam nie pokażę, bo nie chciałam fotografować tych miejsc i ludzi, którzy po prostu tak żyją jak mogą. Im bliżej miasta tym ruch coraz bardziej gęstnieje. To znak, że zbliżamy się do przeprawy promowej przez główny kanał portowy. Każdego dnia sunie tędy czarna rzeka około 300 tys. ludzi do pracy i w jej poszukiwaniu. Przeprawę obsługują jednocześnie trzy promy, ale to zdecydowanie za mało, bo w niektórych porach dnia czas oczekiwania przekracza nawet dwie godziny. Być może, gdy przyjedziecie tu moim śladem będą już na miejscu znacznie większe promy, które właśnie płyną tu z Niemiec.
Mombasa pojawiła się na mapie już w XI w. za sprawą arabskich handlarzy i szybko stała się centrum handlowym wschodniej Afryki. Przez wiele lat była jednym z najbogatszych miast tego regionu. Pierwszym Europejczykiem jaki dotarł w te strony był Portugalczyk Vasco da Gama w roku 1498. Nie od razu jednak Portugalczycy zatknęli tu swoją flagę. Skuteczna obrona upadła dopiero w roku 1505 gdy do brzegów Mombasy dotarło 14 portugalskich okrętów. Miasto doszczętnie zniszczono zabijając ponad 1,5 tys. mieszkańców i skradziono wszystko co przedstawiało jakąś wartość. Po spaleniu Mombasa odrodziła się na nowo by zostać powtórnie splądrowana i ograbiona w roku 1528.
Dopiero po trzecim najeździe Portugalczyków i masakrze ludności w roku 1589 postanowiono stworzyć tu własny ośrodek władzy. I tak w roku 1593 zakończono budowę i poświęcono Fort Jesus. Nie oznaczało to jednak stabilności bo twierdza do roku 1875 aż dziewięć razy przechodziła z rąk do rąk. Po raz pierwszy zdobyto ją i wymordowano wszystkich Portugalczyków już w 1631 roku ale udało się twierdzę odbić. Pozwoliło to Portugalii na umocnienie swojego panowania, które ostatecznie skończyło się w roku 1698 gdy Mombasa została zdobyta przez arabów pod wodzą sułtana Omaru. Gdy narastające intrygi i walka o władzę zagroziły rozpadem tego imperium w roku 1822 sułtan Sayid Said zwrócił się do Brytyjczyków o pomoc w przejęciu władzy w Mombasie. Za sprawą dowódców floty Flaga Brytyjska na krótko załopotała nad twierdzą bo dwór królewski nie poparł decyzji kapitanów i trzy lata później protektorat zniesiono. Sułtan przeniósł swoją siedzibę do Zanzibaru i od tej pory wybrzeże stało się otwarte dla handlu. Mombasa stała się jednym z głównych ośrodków handlu niewolnikami na wielką skalę. Dopiero w roku 1886, gdy w wyniku podziału kolonialnego Kenia i Uganda przypadły Wielkiej Brytanii rozpoczęła się na dobre epoka ich panowania na tych terenach. Otworzono pierwszą regularną linię żeglugi parowej, pierwszą linię kolejową, zakazano handlu niewolnikami. Ciągle było tu jednak niespokojnie, a do ochrony interesów korony ściągano coraz więcej wojska zmuszonego do walki z lokalnymi plemionami. Sytuacja ta doprowadziła w roku 1952 do ogłoszenia stanu wyjątkowego i to był początek końca Brytyjczyków. 12 grudnia 1963 Kenia uzyskała niepodległość.
Dziś Mombasa jest drugim co do wielkości miastem Kenii liczącym około 1 mln mieszkańców. Tu znajduje się największy port morski Kilindini, a w pobliżu lotnisko Mombasa-Moi na którym będziecie ładować. Na szlaku Waszej wycieczki znajdzie się z pewnością fabryka rękodzieła Akamba, gdzie wyrabiane są tradycyjne rzeźby w drewnie. Warto zobaczyć, w jakich warunkach powstają i docenić trud tych ludzi kupując coś na pamiątkę. Fabryka zatrudnia około 3000 pracowników, z czego około 1000 pracuje w lasach przy pozyskiwaniu drewna. Zatrudnienie w tym miejscu poprzedza okres dwuletniego terminowania pod okiem mistrza, za który nie otrzymuje się żadnego wynagrodzenia. Oczywiście za udzielaną pomoc może coś zapłacić opiekun, ale zależy to tylko od jego woli i osiąganych dochodów. Po dwóch latach, o ile pracownik się sprawdzi może uzyskać numer i poszukać miejsca na własną pracownię. Każdy wyprodukowany wrób oznaczony jest numerem pracownika, podlega wycenie i wędruje do zakładowego magazynu. Tu można go kupić płacąc w szylingach, dolarach lub euro. Informacja o zakupionym przedmiocie wędruje na tablicę umieszczoną na dziedzińcu, skąd pracownicy dowiadują się, że ich wyrób został sprzedany. To chwila wielkiego szczęścia, bo zarabia się tylko wtedy, gdy rzeźbę ktoś kupi.
Będziecie mieć okazję przejść ulicami miasta, które nie ma zorganizowanego transportu publicznego i zastępują go prywatne busy. Tylko wtajemniczeni znają miejsca gdzie można wsiąść do busa, ale nawet dla nich niewiadomą jest przystanek końcowy i nie zawsze uda się wysiąść tam gdzie potrzeba. Jakoś to jednak funkcjonuje pośród wszechobecnych nawoływań pery, pery pery.
Będziecie na Moi Avenue przy wizytówce Mombasy, czyli wielkiej bramie w kształcie słoniowych kłów postawionej tu w latach 50-tych z okazji wizyty Brytyjskiej Księżniczki Elżbiety, która jednak kłów postawionych na jej cześć nigdy nie zobaczyła. 6 lutego 1952 r. podczas pobytu w m. Thika otrzymała wiadomość o śmierci ojca Jerzego VI i musiała przerwać wizytę zostając dzisiejszą królową.
Zajrzycie też z pewnością na największy targ w Mombasie gdzie można do woli potargować o cenę przypraw i owoców. Przejdziecie się uliczkami starego miasta gdzie część domów pamięta czasy handlu niewolnikami, odwiedzicie port i monumentalną fortyfikację Fort Jezus. Znajdźcie tu tablicę poświęconą Polakom (głównie dzieciom) przebywającym na tych terenach po zesłaniu na Syberii w latach 1942-1950.